ART NAIF FESTIWAL. KOLEJNE LATO ZE SZTUKĄ NAIWNĄ
To już tradycja – jeśli początek wakacji to i początek jedynego w Polsce, zarazem największego przeglądu sztuki naiwnej w Europie, jakim jest Art Naif Festiwal. Dla mnie od lat wydarzenia, które daje sygnał rozpoczęciu lata. „Brzmi” z tą porą roku wyjątkowo udanie; jest równie radosne, beztroskie, pełne energii i optymizmu. A w tym roku pozwala w dodatku oderwać się, co tu dużo mówić, od wciąż niepewnej, chimerycznej codzienności.
Pamiętam z ostatnich swoich relacji poświęconych sztuce naiwnej, pewien rodzaj rezerwy, jaka się we mnie wytworzyła w trakcie oglądania różnych wystaw (wbrew pozorom jest ich całkiem sporo). Dotyczyła ona, w największym skrócie, komercji wkradającej się do sztuki, która z zasady swej powinna, jak się często mówi, płynąć „z serca do serca”. A niepokojąco często wynika z kalkulacji, co się spodoba klientowi skłonnemu do zakupów. Na szczęście nie jest to jeszcze reguła, więc z tym większą niecierpliwością pojechałem sprawdzić, co w tym roku słychać na Art Naif Festiwal. A słychać niemało.
Joanna Cypriak vel Czupryniak (Polska)
Pirkko Pullinen-Valtonen (Finlandia)
Tegoroczna trzynasta edycja w wyjątkowym czasie naznaczonym epidemią z oczywistych powodów długo pozostawała w zawieszeniu. Determinacja organizatorów nie ma chyba granic i udało się; na prawie dwa letnie miesiące industrialna przestrzeń Galerii Szyb Wilson w Katowicach, dawnego szybu kopalnianego, na powrót wypełniona została feerią kolorów z całego świata. W tym roku na wystawie gości ponad trzystu artystów z trzydziestu krajów.
Co ciekawe, na Art Naif festiwal można poczuć się zaproszonym na inne wydarzenie z tego kręgu sztuki. Od 11 września Muzeum Śląskie zaprasza bowiem na „Przypadki komunikacyjne” – wyjątkową prezentację twórców art brut pasjonujących się środkami komunikacji masowej. „Zastanawia, że tylu twórców – pisze kurator wystawy Sonia Wilk – ma maniakalną wręcz potrzebę uwiecznienia na swoich pracach pociągów, autobusów, tramwajów, samolotów itp.” Towarzyszące informacji obrazy Piotra Drożdżaka skutecznie zachęcają, by po wakacjach poznać całość niekonwencjonalnej ekspozycji artystów tworzących na marginesie głównego nurtu sztuki.
Stało się już tradycją, że każdego roku Festiwalowi patronuje jeden obraz. Autorką tegorocznego jest Paulina Constancia z Kanady. Jej dzieło, jakże by inaczej, nawiązuje do pandemii. Przedstawia scenę z parku, w którym i dzieci, i dorośli mają maseczki. Są w nich nawet zwierzęta. Artystka wyjaśniła, że inspiracją obrazu było zdjęcie kobiety z Hongkongu pchającej swoje zamaskowane szczeniaki w wózku.
Dobrze, że istnieje sztuka „prymitywów”, która sal MoMA, Luwru czy Tate Gallery nie wypełni, ale posiada w sobie element coraz rzadziej spotykany: osobistą pasję, brak kalkulacji, autentyczne emocje. Szkoda, że czasami w tę idyllę artystycznej szczerości wkrada się komercyjna chęć zysku i malowanie „ładnych” obrazków niczym ilustracji z książek dla dzieci. Na szczęście to nie reguła.
Maria-Mussa Hämäläinen (Finlandia)
Yumileydis Iamas Ramires (Kuba)
Felicia Maria Vigil Zumaran (Urugwaj)
Na szczęście, bo spotkałem wystarczająco dużo dowodów, że jest też inaczej. Podobnie jak w poprzednich edycjach, tradycyjnie już szukam wzrokiem prac dwojga artystów. Różnią się wszystkim – miejscem pochodzenia, tematyką, nastrojem. Łączy ich szczerość.
Jednym z nich jest Carlos Rojas z Wenezueli. W jego wydaniu mamy co roku do czynienia z istnym bombardowaniem energią, zmysłową kobiecością i ognistym latynoskim żarem. Do pełni szczęścia brakuje tylko gorących rytmów samby.
Za to Polka, Kamilla Księżak, prezentuje całkowicie odmienny typ wrażliwości. Jej odrealnione światy mają w sobie szczególny rodzaj kontemplacyjnego spokoju, zadumy, nostalgii.
Kamilla Książak (Polska)
W jednym z wywiadów, Monika Paca-Bros, organizatorka przeglądu, podkreśla: „Przede wszystkim sztuka naiwna koi ducha i raduje serce, jest niezwykle ożywcza i odświeżająca, nastrajająca pozytywnie. To sztuka prawdziwa, dzięki której można poznać różne kultury i kraje. Ich tematyka bywa podobna, bo malarze malują swoje marzenia, wspomnienia z dzieciństwa, uroczystości czy obrzędy w swoich krajach. I wiodą nas na ścieżki, o których dawno zapomnieliśmy albo w ogóle nimi nie chodziliśmy.”
Największe na kontynencie wydarzenie poświęcone tej dziedzinie artystycznego wyrazu ma miejsce w wyjątkowej dzielnicy Katowic – Nikiszowcu. To niezwykłe osiedle dziewięciu czworoboków z czerwonej cegły przyciąga z roku na rok coraz większe grono turystów. I nic dziwnego, jest zjawiskiem architektonicznym unikalnym w skali europejskiej. Modnym ostatnimi laty do zamieszkania. I jeszcze ta niebywała wystawa w czasie wakacji. Po prostu dobry adres.
Marinilda Boulay (Brazylia) Calistus Ugo Obidike (Gambia)
XIII Art Naif Festiwal rozpoczął się 26 czerwca i potrwa do 21 sierpnia. Nie mam wątpliwości, że wizyta na tej wystawie to jeden z lepszych pomysłów na urozmaicenie wakacyjnych wrażeń. I przeniesienie się w świat nieokiełznanej wyobraźni, niestety i niepotrzebnie, w życiu dorosłym tak skutecznie tłumionej. W tym miejscu można się przekonać, co tracimy.
- 9.07.2020
- Brak komentarzy
- 0
- malarstwo naiwne, Nikiszowiec