PÓŹNA JESIEŃ W MAŁYM REZERWACIE ŻABIE DOŁY
Co rusz staram się udowodnić niedowiarkom (a takich wciąż nie brakuje), że Górny Śląsk jest jednym z najbardziej zielonych obszarów w Polsce. Pokazuję w swoich relacjach to, co powszechnie znane, ale też zakątki, o których często rodowity Ślązak jeszcze nie słyszał. Jednym z nich jest położony na granicy Chorzowa, Bytomia i Piekar Śląskich niewielki, ale bardzo urokliwy rezerwat Żabie Doły.
Przed lekturą tego wpisu proponuję najpierw przypomnienie sobie wcześniejszego, gdzie szerzej opowiadam o tym miejscu. Dlaczego taki pomysł? Po prostu dziś bardziej skupiam się na listopadowych impresjach, tam pokazuję Żabie Doły wzdłuż i wszerz, a nawet i z lotu ptaka. Relację można znaleźć tu:
ŻABIE DOŁY. NA PEWNO NA ŚLĄSKU?
Poranek zaczynał się od chłodu i pochmurnego nieba. Po drodze spotkałem „specjalistę” od zdjęć („panie, nie szkoda aparatu na taką pogodę?). Niezrażony postanowiłem jednak sesję zdjęciową rozpocząć.
Drzewa potraciły już większość listowia. Nic dziwnego, w końcu to połowa listopada, a więc późna jesień w przyrodzie. Kto wie, czy jednak właśnie teraz nie są one najciekawsze. Kto co lubi; do wyboru grafika odsłoniętych gałęzi, abstrakcje z resztkami zwisających gdzieniegdzie liści albo impresjonizm w czystej postaci.
Woda też nie pozostaje w tyle. Potrafi w ciągu kilku minut zmienić barwę od groźnej i ciemnej szarości albo ciemnej, niepokojącej zieleni po błękitną, odbijającą na powierzchni cały nieboskłon.
O tej porze roku jest tu cicho. Jak cicho wie tylko ten, kto bywa na Żabich Dołach w kwietniu i maju. Ogłuszający harmider tysięcy ptaków skazuje wtedy na porażkę tych, którzy na przykład chcieliby w tym miejscu oddać się lekturze.
Po dwóch godzinach szczelnie dotąd przesłonięte niebo zaczęło się rozrywać i coraz częściej wyglądało słońce. Zmiana była tak radykalna, że te same miejsca ponownie fotografowane były trudno rozpoznawalne.
Późna jesień to pora często (najczęściej?) traktowana przez fotografów po macoszemu. Uważa się, że jest pozbawiona kolorów, tym samym przygnębiająca. Listopad to niemal synonim dołującej psychikę szarości. A jednak i tym razem wszystko zależy od nastawienia. Niby żadne odkrycie, ale wystarczyła kilkugodzinna sesja w małym rezerwacie, aby ta prawda ukazała się w całej swej radosnej pełni.
- 17.11.2021
- Brak komentarzy
- 2
- Śląsk