PRZEDWIOŚNIE. DOCZEKALIŚMY!
Trudno, najwyżej odwołam. Ale pamiętajcie, jeśli się uda, będę pierwszy, który przedwiośnie A.D. 2016 światu ogłosił. Jakby co, mam mocne dowody w postaci fotografii. Przyznaję, zawsze lubiłem przełamywanie się pór roku. Radosną pewność z jednej strony, że widzę oznaki zmian i wahanie z drugiej, czy są na pewno wyraziście trwałe.
Tafle lodu, które skuły zacienioną część jeziora i ani myślą kapitulować. A w części akwenu wygrzewającej się w coraz mocniejszych promieniach słońca harce i wrzaski dzikich kaczek, nurkowania łabędzi. Dwa sezony na jednym, niedużym zalewie. Nic z przewidywalnej wakacyjnej monotonii, kiedy wszyscy tu wrzeszczą i nurkują.
„Dnie stały się długie, jasne i rozległe, za rozległe niemal na swą treść, jeszcze ubogą i nijaką. Były to dnie na wyrost, dnie pełne czekania, przybladłe z nudy i niecierpliwości.” Tak przedwiośnie opisał Bruno Schulz. Trudno się z nim nie zgodzić. Oczekiwanie, nuda i niecierpliwość to oznaki zbliżających się zmian odrodzenia.
Bo niewiele jest bardziej ekscytujących doświadczeń niż bycie świadkiem corocznego cudu. Ponownego budzenia się natury po miesiącach letargu.
Pomyślałem – przygotowując się do pierwszej, przedwiosennej sesji – że z roku na rok zaczynam zapowiadać nadejście wiosny coraz wcześniej. Nic (dla mnie) dziwnego – w końcu, jak wielu – pożądliwie wypatruję jej od listopada. Luty to więc czas najwyższy udowodnić sobie i światu, że pierwsze oznaki zauważyłem, a nowiną spiesznie się od razu dzielę.
Czy przyjdzie kiedyś pora na ogłoszenie styczniowej wiosenności? W obawie przed popukaniem się w czoło przez czytających te słowa, powstrzymuję się na razie od deklaracji. Kwestia najbliższych lat, w końcu i tak ocieplenie klimatu ze stycznia mnie usprawiedliwi.
Lekka torba, aparat, tylko dwa obiektywy i statyw. Wygodne buty. Przedwiośnie, podobnie jak przedzimie, trzeba w fotografii „wychodzić”. To nie buchający żywiołem maj, kiedy z nadmiaru barwnego powabu kadry poddaję ostrej cenzurze. Teraz zamieniam się w spokojnego, czujnego badacza, który podchodząc i oddalając się, spoglądając pod kątem i pod światło, dociekliwie bada. I dopiero po głębszym namyśle rozstrzyga, czy to, co widzi jest efektem odchodzenia zimy i pierwszymi oznakami nowej pory roku, czy też nie. Cudowne zajęcie.
Można witać przedwiośnie? Zapraszam do galerii fotografii.
- 10.02.2016
- komentarze 2
- 0
- wiosna